Siedem poziomów leczenia

"Dziękuję Ci Olek (gdziekolwiek jesteś)"
Jarek Miroński





yantraPo dziś dzień wspominam, jak powtarzałem rok na Akademii Medycznej min. za to, że dostrzegłem na egzaminie psychosomatyczny charakter zapalenia jelita grubego.
Od tego czasu zaczęła się moja droga przez mękę czyli próba godzenia naturalnego pędu do uzdrawiania z medycyną akademicką, którą logika nakazuje stosować, choć ze zrozumieniem bywa czasem gorzej.
Pojawiło się w mojej głowie pytanie, czy naszym organizmom z założenia brakuje leków (?), czy też ustawicznie brak nam równowagi (?), tego symbiotycznego współżycia z całą otaczającą nas przyrodą.

Wewnętrzny konflikt zmusił mnie do poszukiwań własnej wersji prawdy na temat leczenia człowieka i rzucenia się w wir wiedzy. Poznałem więc moce umysłu na kursach Silvy, metodę psychoterapii wg Carla Rogersa, terapię biorezonansową i medycynę biofizykalną, teorię Carla O. Simontona na temat wizualizacji w leczeniu, terapie w nurcie NLP i Dramy.
Długo studiowałem "cudowne uzdrowienia" i czynnik wiary, o którym nader często wspominał przecież Jezus, dając nam ważną wskazówkę. Zawsze podkreślał: UCZYNIŁA TO TWOJA WIARA, nigdy nie wspominał o swojej MOCY.
Ogromnie dużo czasu poświęciłem mikroflorze jelitowej, równowadze organizmu, a moja lista czynników szkodliwych dla zdrowia rosła i rosła.
Poznałem zatem mnóstwo metod oczyszczania organizmu, wszelkiego typu diety i jednocześnie sposoby wzmacniania systemu immunologicznego tak, aby zdrowy człowiek sam automatycznie pozbywał się trucizn.
Dowiedziałem się o wielu niepublikowanych odkryciach obnażających politykę koncernów farmaceutycznych. Poświęciłem się homeopatii... Gdzieś po drodze nauczyłem się nawet chodzenia po ogniu.

Pracując jako lekarz w dziecięcym szpitalu rehabilitacyjnym założyłem jednocześnie Akademię Zdrowia, poświęconą wyłącznie medycynie naturalnej. Z tego powodu poszukuję wciąż nowych form uzdrawiania i proces ten z pewnością nigdy się nie skończy. Miesiąc bez szkolenia jest dla mnie miesiącem straconym.
Na mojej ścieżce przybywało pytań, a w miarę rozwoju - odpowiedzi. Konflikt się jednak tylko pogłębiał. Po jednej stronie trapiło mnie usilne pragnienie niesienia pomocy, dla którego zgłębiam każdy rodzaj wiedzy, po drugiej - mało postępowych lekarzy i profesorów, a ku mojemu zaskoczeniu - także wielu chorych. Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, dlaczego jedni ludzie reagują na chęć prawdziwego uzdrawiania z entuzjazmem, inni z wrogością.
Odpowiedź tkwiła we wnikliwej obserwacji różnic istniejących między pacjentami.

Rozpisuję się na temat własnej drogi nie bez kozery, wielokrotnie już wydawało mi się, że oto odnalazłem sposób na całkowite zdrowie i prawie zawsze oznaczało to że niekoniecznie i trzeba było szukać dalej, czego tak naprawdę nam brakuje.
Wiadomo, każdy organizm jest inny i nie jest cudem, że jednemu pomaga to, drugiemu co innego. Dręczyło mnie inne pytanie: dlaczego pewne typy pacjentów wciąż trafiają na nieudolne formy leczenia (nie wyłączając naturalnych), podczas gdy inni po prostu się leczą - skutecznie i szczęśliwie.
Kiedy doszedłem do prawdy, że choroba jest lekcją od życia, którą należy przerobić, odkryłem jednocześnie, że ten przełomowy moment zarezerwowany jest tylko dla dojrzałych emocjonalnie dusz. Wtedy pojąłem, że jako lekarz zawsze mogę poszukiwać i oferować pacjentom przeróżne sposoby wyjścia z chorobowego procesu, lecz nie wolno mi łamać woli ludzi chorych.
Z otwartym sercem i umysłem zacząłem się baczniej im przyglądać. Wkrótce poczyniłem odkrycia rzucające światło na podziały istniejące w medycynie.
Przede wszystkim należy uwzględnić fakt, że każdy z nas znajduje się na określonym etapie rozwoju i zgodnie z tym, krok po kroku uczy się życia na wszystkich poziomach swego bytu.
Sposoby uzdrawiania - wybór konkretnej metody - można traktować jak rodzaj świadectwa lub dyplomu, który wystawia sobie sam pacjent. Uczciwie i zależnie od tego, na jakim znajduje się poziomie.
Znamy poziomy nauki w szkołach - podstawowa, gimnazjum, liceum, uczelnia wyższa, doktorat...Tak samo jest z klasyfikacją życiową. Gdy pan Kowalski pogubi się w swoich emocjach, powtarza klasę podstawową pt. "złość". Teraz albo przejdzie do klasy pt. "akceptacja", albo rozboli go pęcherzyk żółciowy. Pęcherzyk żółciowy, to "nauczycielka", która zmusiła go do powtórki klasy "złość".
Kogo należy leczyć? Złość pana Kowalskiego, czy objaw ze strony pęcherzyka? Teraz możemy pogrążyć się w mnogości metod usunięcia tego problemu, ale może się zdarzyć, że wbrew naszemu pragnieniu niesienia ulgi, Kowalski ponad wszystko lubi siedzieć w swojej klasie. A zatem wybór metody leczenia czy nie-leczenia powinien zależeć tylko od niego.
Być może rzeczywiście chory człowiek chce jedynie zagłuszyć ból. Również w temacie życie, tak jak w szkole, każdy ma swoją piętę achillesową i nie zawsze gładko przechodzi z klasy do klasy. Choroba oznajmia, że za wcześnie na cenzurkę i wzrost.
Jednak, gdy utkwimy w jednym miejscu, zawsze mamy dwa wyjścia: skupić się na uzdrawianiu siebie (nie choroby), albo posiedzieć w "oślej ławce", aż zrozumiemy (przynajmniej na poziomie duszy), o co w tym wszystkim chodzi.
Tu nie ma ograniczeń ani "szkół specjalnych". Wolno powtarzać lekcję , jeśli wola taka - nawet 500 razy. Do znudzenia. Ponad wszystko ważne jest tu zrozumienie, dlatego niektórzy z nas potrzebują więcej czasu na określonym etapie.
Podział medycyny na tak wiele różnych form od szamanizmu poprzez terapie naturalne aż do medycyny nienaturalnej (chemicznej) nie jest więc dziełem przypadku. Niezrozumiałe są jedynie wojny między lekarzami i healerami stosującymi odmienne formy uzdrawiania. Spory są szczególnie zaskakujące wtedy, gdy nikomu nie brak pacjentów. Proponuję teraz skupić się na podziale ludzi (chorych) przystających do kolejnych poziomów leczenia w zależności od rozwoju.

POZIOMY LECZENIA

1) PODSTAWOWY fizyczny.


Tematem podstawowym (przerabianej lekcji) jest na tym etapie przetrwanie za wszelką cenę, maksymalnie bezbolesne i małomyślne. Tu nie szuka się przyczyn. Nie ma się co zagłębiać, bo się pogubimy. Nie myśleć. Przetrwać!!!
To etap naszego rozwoju w którym uczymy się zasad funkcjonowania świata i przetrwania.
Na tym poziomie nie jest nam potrzebna nadmierna koncentracja nad istotą leczenia, zadanie życiowe to sens nauki przetrwania w ziemskich warunkach i już.
Typowa wypowiedź pacjenta:  Urosło - uciąć. Kaszel - zdusić.

Co może uczynić lekarz naturalista:  Przywitać z uśmiechem i otoczyć opieką jeśli się da, nie należy tłumaczyć istoty bycia na ziemi i proponować psychoterapii. Należy po prostu dać lek i zaprosić do kontroli za tydzień.
Objawy ustępują dość szybko i klient dalej chce żyć. Choć przyznam, że w gabinecie to rzadko trafiamy na ten poziom leczenia, bo jakoś często samo przechodzi i bardzo dobrze!
Czasem przyjemnie jest trwac na pierwszym poziomie. Wszystko jest takie proste. Skutek - przyczyna - proste prawa natury. Czasem chętnie (nieświadomie) powracamy do tego rytmu np. na obozach przetrwania i tak nam dobrze...


2) PROSTY schematyczny.

Tematem podstawowym na tym etapie jest rodzina, rozmnażanie, państwo, prawo, autorytet, i to co ważne - struktura. Bez poznania struktury - nie ma rozwoju.
Typowa wypowiedź pacjenta: Dzień dobry, bardzo boli mnie kręgosłup, a moja szefowa leczyła się u pana, a ona jest dla mnie jak mama. Ja jej ufam, to panu też zaufam, czy pan mi pomoże? ... Wierzę panu...

Co może uczynić lekarz naturalista: Dużo tu miejsca na leczenie schematami i autorytetem. Nie trzeba nadmiernie poszukiwać: terapeuta, to "dyrektor" procesu leczenia. Zasada, to zasada, tabletka, to tabletka, profesor to profesor. Autorytet to autorytet.
Często w sposób nieuświadomiony działa już pierwszy dobry kontakt i uśmiech, ale leki konieczne (!) Ostrożnie z zabiegami bioterapii - przy pierwszym spotkaniu może być zbyt ezoterycznie i pacjent nie wróci, nawet jak ufa.

Bardzo lubię pozytywny kontakt na tym poziomie - pełen zaufania, choć o zmiany tu trudno. No chyba, że w schematach tych powszechnie przyjętych i bardzo powoli krok po kroku. Terapeuta jest ojcem i mamą procesu leczenia oby nie zbyt surową, ale to już zależy od nas samych.


3) EGOistyczny najpierw Ja potem Ja

Tematem podstawowym jest tutaj Ja przez duże J. Ja jestem ważny, istotny dla siebie, liczę się Ja przede wszystkim, liczy się moje tu i teraz.
Nie mam czasu na choroby. Liczę tylko na siebie: Muszę zapewnić sobie wszystko, co najlepsze. Dużo i dobrze zarabiam, zabezpieczam się. Leczę się u najlepszych i najdroższych lekarzy, drogimi i mocnymi lekami. A co potem? Zawsze znajdę się w najlepszej klinice i stać mnie będzie na najlepsze terapie.
Typowa wypowiedź pacjenta: Nie mam zbyt wiele czasu, ale proszę mnie szybko wyleczyć. Mam dużo spraw na głowie, wie pan. te interesy! Cena nie gra roli, ale czas owszem, aaa i nie mam specjalnie czasu na te ezoteryczne wygibasy. Moja żona to sie tym zajmuje, ale Ja nie.
Może to komu pomaga, ale wie pan, my ludzie biznesu za poważni jesteśmy na takie tam.

Co może uczynić lekarz naturalista: Na pewno podać najwyższą cenę za swoje usługi i skorzystać wreszcie z metody zbyt kosztownej dla innych. Jeśli to wydaje się mało etyczne, to powiem,  że tanio nie działa.
Sam pamiętam, jak w trakcie terapii pacjent niechętnie zapłacił tylko 50 złotych ze słowami "tylko tyle?" I oczywiście więcej nie wrócił, bo i po co? Jak tam tak tanio, to pewno i mało skutecznie!
Prawdziwy terapeuta powinien mieć prawdziwe ceny. Czy dobrze? - Oczywiscie, ze tak... bez przerobionego poczucia wlasnej wartosci mozemy skrycie tesknic za tym, co posiadaja inni i tylko udawac akceptacje czyjegos sukcesu. To trzeba przyjąć, zrozumieć i pamiętać, że w tej klasie chetnie zostajemy na dłużej. No i zbieramy, zbieramy, zbieramy, a potem mamy problem z zatwardzeniem...


4) ŚREDNI (obudzony)

yantraTematem podstawowym jest miłość. Na tym etapie pojawiają się pierwsze wątpliwości: Czy to co czuję, jest prawdziwe? A może w tym wszystkim chodzi o coś innego?
Nagle postrzegamy wokół siebie równie ważne istoty. Tylko pozornie widzimy różnice, bo coraz częściej odczuwamy podobieństwa. Jest w drugim człowieku coś ze mnie, coś mojego. Przeczucie: wszystko zawiera się we wszystkim.
Na tym etapie sprawy materialne już nie mają takiego istotnego znaczenia, ale uwaga (!!!) - to pułapka! Wcześniej czy później pojawia się rozgoryczenie: jak to (?) ja taki dobry, a inni mają więcej. Nagromadzona frustracja objawia się chorobami....
Typowa wypowiedź pacjenta: Czuję, że zbłądziłem. Mam świadomość, że ból serca to nie tylko sprawa fizyczna, ale sam już nie daję sobie rady. Czytam dużo poradników - tych ezoterycznych też, ale wiem i CZUJĘ, że utkwiłem. Potrzebna mi długa terapia. Mam nadzieję, że uzyskam pomoc.
Co może uczynić lekarz naturalista:  Terapeuta to bardziej spowiednik, drogowskaz na drodze, na której pacjent się zgubił, a pogubić się tutaj łatwo. Leczenie to akceptacja przez duże A - wszystkiego w nas i wokół nas. Pacjent lubi, kiedy lekarz pyta go o sprawy domowe, o uczucia, zainteresowania, kłopoty w domu... Godzi się chętnie na różne niekonwencjonalne formy terapii i jest bardzo wdzięcznym pacjentem, aż serce się uśmiecha, gdy obserwujemy wspólnie rozwój w trakcie terapii. Uwaga !!! Bardzo delikatnie i z dużą akceptacją, podkreślam z DUŻĄ .

Tu się zaczynają schody i pytania. Wcale nie jest powiedziane, ze na wyższej uczelni jest łatwiej. Dając miłość nie zawsze potrafimy się pogodzić, że obiekt niekoniecznie ją odwzajemnia. I możemy sobie w tej klasie trochę posiedzieć, by znów zająć się sobą, a może przerobić bezwarunkową akceptację dla innych.


5) WYŻSZY

Tematem podstawowym są myśli i słowa (pocieszanie, nauczanie...) Nagle uświadamiamy sobie, jak istotne znaczenie mają myśli i słowa dla naszego rozwoju. "Na początku było słowo".
Typowa wypowiedź pacjenta: Mam świadomość i czuję, że wiem co mi jest, ale pragnę się upewnić, czy może są jeszcze jakieś drogi, których nie poznałem. Czytałem ostatnio o leczeniu intuicyjnym i tak mnie coś tutaj przyciągnęło, no to jestem.

Co może uczynić lekarz naturalista: Przede wszystkim kochać siebie samego jak bliźniego swego. Tą miłością do siebie winien promieniować na wszystkich swoich pacjentów. Oni wyczują i zrozumieją. Nie można żałować dobrego słowa. Leczenie to wspólna podróż czasem nie wiadomo, kto tu komu powinien zapłacić po terapii, wtedy polecam stary schemat klient- terapeucie, choć sam miewam trudności - pewno czegoś nie przerobiłem na trzecim poziomie.

To piękny poziom. Umocnieni w poczuciu własnego Ja i miłości do wszystkich pomagamy bezwarunkowo słowem. A jeśli chorujemy, to po to, by zaakceptować i odnaleźć drogę poprzez wybaczanie - równiez sobie, równiez dobrym słowem dla samego siebie.


6) INTUICYJNY

Tematem podstawowym jest intuicja, początek duchowego rozwoju. Czujemy i rozumiemy więcej niż inni.
Typowa wypowiedź pacjenta: Czy mogę się położyć pod piramidą ? Nic innego na ten moment mi nie jest potrzebne, może później, na razie szukam kilku odpowiedzi: dlaczego pobolewa mnie kręgosłup.

Co może uczynić lekarz naturalista: Słuchać, słuchać i słuchać, leczyć intuicją. Ona wskaże metody, jeśli uważnie słuchamy pacjenta. Czasem wystarczy mu dobra książka lub dobre słowo przyjaciela czy przewodnika duchowego. Sposoby znajdujecie wspólnie, prawdziwa przygoda leczenia i prawdziwa uśmiechnięta przyjemność.

Skoro już wiemy, co możemy przekazać słowem , to czas poszukać, czego jeszcze nie wiemy, czas poznać, czego jeszcze nie znamy. Niebezpieczeństwem na tym poziomie są narkotyki, dla terapeutów również.


7) DUCHOWY

Tematem podstawowym jest rozwój duchowy. Niebezpieczeństwem jest tu zadufanie, syndrom Ikara. Można sobie przypalić skrzydełka, jeśli nie odrobiliśmy wszystkich poprzednich lekcji lub zrobiliśmy to "po łebkach".
Gdy pojawia się choroba to trzeba wyjąć "stare podręczniki i zeszyty z poprzednich klas".
Typowa wypowiedź pacjenta:  Mało mówią - więcej się uśmiechają!
Rzadko takich spotykam, no chyba że jako wykładowców na kursach, ale jakoś mnie nie pytają o porady tylko uważnie i z uśmiechem słuchają - "ludzie książki" - tak ich nazywam czasem księgi mądrości.

Co może uczynić lekarz naturalista: Czekam na porady. Tu życie staje się wibracją uśmiechu i akceptacji każdej formy życia. Choroby są tylko dodatkowym doświadczeniem- powtórka, kartkówką z przeszlości. Na tym poziomie nie gra to już takiej roli. To inne tu i teraz.

                                                          .....

Czy to mój własny podział - nie, to efekt poszukiwania i współpracy z innymi terapeutami. Olśnienie przyszło po wysłuchaniu wykładu o WIEKU DUSZY pani Profesor Emmy Gonikman . Moja wiedza łącząca medycynę akademicką z wieloma formami naturalnej dopisała resztę, jak brakujące puzzle.
Kiedy przedstawiłem swoją wersję podziału leczenia u Aldony i Jarka Mirońskich, okazało się że wibrujemy na podobnym poziomie zrozumienia.  Aldona i Jarek dopisali kilka fragmentów do mojej opowieści o życiu - dzięki . Wszystko już było. Mistrzowie kundalini jogi od dawna o tym wiedzieli, tylko inaczej. Osobiście łatwiej mi teraz zrozumieć, dlaczego każdemu potrzebny jest inny terapeuta, i dlaczego niektórzy czasem czynią wszystko, by do wyleczenia nie dopuścić.
Wiedzą, co robią, choć czasem nieświadomie - w końcu choroba to lekcja życia, a kto nie odrabia lekcji ten powtarza klasę .

                                             ..................................


yantraALEKSADER CHWASTEK, ś.p. lekarz medycyny. Praktyk, terapeuta NLP, absolwent Instytutu Energominerałoterapii w Mińsku, Uczeń Walentyny Sazontiewej, bioterapeuta - prowadził w Rybniku Akademię Zdrowia , gdzie uprawiał wiele form medycyny naturalnej od biorezonansu, homeopatii, terapii psychologicznej po piramidy YANTRA. Zajmował się leczeniem alergii, terapią antynikotynową, przywróceniem równowagi organizmu. Prowadził radiową audycję pod tym samym tytułem Akademia Zdrowia - również o aspektach medycyny naturalnej w Radiu 90 FM. Jako tłumacz kursów zagranicznych współpracował z wieloma terapeutami oraz lekarzami. Jego felietony "Będąc młodym lekarzem...." publikowane na łamach Nieznanego Świata przyniosły mu wielką sławę.

 
yantra


Powitanie | Power Yantra | Piramidy Yantra | Historia | Modele Piramid

Piramidalne akcesoria | Berła | Cennik i zamówienia | Aktualności | O mnie | Linki | Kontakt

UWAGA!
Niektóre z prezentowanych tutaj fotografii to symulacje komputerowe, stworzone na bazie moich mniejszych modeli piramid.

Copyright © 2000-2020 do wszystkich tekstów zawartych na stronie: A.J. Miroński. All rights reserved.